BLOK “U”

Najwyższe bloki we Francji. Pierwsze drapacze chmur, wybudowane na obrzeżach Paryża – pięć wież po piętnaście pięter. W każdej winda. W każdym mieszkaniu łazienka. Prefabrykaty, ogrody, galerie, by poruszać się po osiedlu suchą nogą nawet podczas deszczu. Wybudowane w 1932 roku osiedle Cité de la Muette zebrało bardzo dobre recenzje wśród krytyków architektury. Przewodnicy oprowadzali wycieczki po tych blokach na odludziu. Teraz okolicę szczelnie wypełniają podmiejskie zabudowania. Wieże dawno zostały zburzone, ze względu na zły stan techniczny. Z całego kompleksu zachował się tylko niewysoki budynek w kształcie litery “U”. On ciągle stoi, ale nie jako pomnik pamięci ofiar Holokaustu. W budynku “U” po prostu mieszkają ludzie. Wycieczki ciągle tu przyjeżdżają. Jesteśmy w Drancy. drancy:całość

“- Zna pani historię domu, w którym pani mieszka?

– Tak, trochę. Czuję się jej częścią.”*

Pani mieszka w bloku “U”, gdzie podczas drugiej wojny światowej utworzono obóz internowania. Przetrzymywano w nim głównie Żydów, nie tylko francuskich. Stąd byli deportowani do obozów zagłady.

Tak, po wojnie Cité de la Muette znów stało się osiedlem mieszkalnym. Centrum pamięci stanęło po drugiej stronie ulicy dopiero w 2005 roku. Tak, można przeczytać wiele stron o obozie w Drancy nie natknąwszy się na choćby wzmiankę o Vichy. Oprócz lekcji historii do odrobienia jest też lekcja z polityki historycznej. Bo fakty są takie, że Leonard Cohen nie zaśpiewa już o partyzantach ani z AK, ani z AL.

*rozmowa z filmu dokumentalnego “The Silenced Walls” Sabriny Van Tassel (2015).

Dziękuję M za pomoc z francuskim.

Ostland

Dzisiaj jest 72 rocznica wybuchu powstania w getcie warszawskim. Pamiętamy bohaterów i to, ilu ludzi tu zginęło. Pamiętamy o wszystkich wywiezionych do Treblinki. Pamiętamy, jak przebiegały granice dzielnicy żydowskiej i wiemy, które bloki stoją na jej miejscu.

Warszawskie getto było największe z tych utworzonych przez nazistów. Największe – znaczy nie jedyne. Pierwsze getto na terenie okupowanej Polski powstało już w październiku 1939 roku – w Piotrkowie Trybunalskim. Ale wszędzie, gdzie dotarły wojska i administracja niemiecka, Żydzi byli zamykani w wyznaczonych i zamkniętych dzielnicach.

Na terenie ZSRR największe getto zostało utworzone w Mińsku – dzisiejszej stolicy Białorusi.

“Mama przyszyła nam wszystkim żółte gwiazdy… Przez kilka dni nikt nie mógł wyjść z domu. Wstydziliśmy się… Jestem już stary, ale pamiętam, jak było nam wstyd… Wszędzie w mieście wisiały ogłoszenia: “Likwidujcie komisarzy i Żydów”, “Uwolnijcie Rosję od władzy żydobolszewików”. Jedną taką ulotkę położyli nam pod drzwiami… Wkrótce rozeszły się słuchy, że amerykańscy Żydzi zbierają złoto, żeby wykupić wszystkich swoich rodaków i przewieźć do Ameryki. Niemcy lubią porządek i nie lubią Żydów, dlatego będziemy musieli przetrwać wojnę w getcie… Ludzie szukali sensu w tym, co się dzieje… jakiejś logiki. Człowiek chciałby zrozumieć nawet piekło. Pamiętam… Dobrze pamiętam, jak nas przesiedlili do getta. Tysiące Żydów szły przez miasto… z dziećmi, z poduszkami… Ja zabrałem, chociaż to śmieszne, swoją kolekcję motyli. Ale to dopiero dzisiaj wydaje mi się śmieszne… Mińszczanie wylegli na ulice: jedni patrzyli na nas z ciekawością, drudzy ze złośliwą satysfakcją, a niektórzy stali zapłakani. Niespecjalnie się wtedy rozglądałem, bałem się zobaczyć kogoś ze znajomych rówieśników. Wstydziłem się… Pamiętam to nieustanne poczucie wstydu…”

– Timerian Zinatow, za: Swietłana Aleksijewicz Czasy secondhand, Wydawnictwo Czarne, 2014 Wołowiec, strona 212.

Mińskie getto zlikwidowano w październiku 1943 roku. Zamieszkujący je Żydzi byli mordowani na miejscu lub wywożeni do obozu śmierci w Małym Trościeńcu. Tylko nielicznym udało się przeżyć.

fot. Mamoń_kierunekwschod

fot. Mamoń_kierunekwschod.blox.pl

Blok w Mińsku. Zdjęcie pochodzi stąd: Kierunek Wschód

Chłopaki z Krochmalnej

25 tysięcy mieszkańców osiedla za Żelazną Bramą ma gdzie odpoczywać. Nie muszą nawet przedzierać się na drugą stronę Marszałkowskiej – do Ogrodu Saskiego. W Ogrodzie spacerują studenci i turyści. Tubylcy, z psami i dziećmi, wychodzą do Parku Mirowskiego. Duży plac zabaw, klomby z kwiatami, ławki; drzewa zdążyły już urosnąć. Po kłębach dymu z piekarnianych kominów i stukocie szewskich młotków ślad został tylko w literaturze.

Na Krochmalnej panował huk i zgiełk. przez otwarte drzwi wylewano pomyje, brudy płynęły wypełnionymi rynsztokami. Ktoś otworzył okno i wyrzucił śmieci. Na tej ulicy znajdowało się wiele piekarń, z kominów wydobywały się kłęby dymu. Stajnie przyciągały roje much. Ulica pulsowała życiem. Szewcy na zydlach reperowali obuwie przed drzwiami warsztatów. Kobiety kołysząc niemowlęta siedziały na stołkach i schodkach domów. Banda uliczników szła za niemową wołając chórem “Bałwan!”. Żony kłóciły się z mężami, a sąsiedzi usiłowali ich godzić. Azriel torował sobie drogę w kierunku ruin koszar Mirowskich. Koszary, chociaż powinny zostać do cna wyburzone jako relikt dawnych polskich rządów, nieoczekiwanie stały się miejscem postoju niezliczonych chłopskich wozów, dwukołowych beczek do rozwożenia piwa i dorożek; dzielnica ta stanowiła bowiem jeden wielki targ owoców, warzyw i mięsa.*

Izaak Bashevis Singer mieszkał na Krochmalnej, ale nie tam, gdzie na rogu z Żelazną stoją dwie przedwojenne kamienice. Dwie kamienice, w których on kolejno mieszkał, wojny nie przetrwały. Najpierw, zaraz po przeprowadzce z Radzymina, Singerowie mieszkali pod numerem 10. Po kilku latach przenieśli się do domu obok. Tam, pod numerem 12, mieszkanie było większe, wyposażone w ubikację i gaz do gotowania i lamp. Teraz rośnie tu park.foto:bloki_to_my

Singer pisał w jidysz. Nadzorował przekład własnych tekstów na angielski i to właśnie wydania anglojęzyczne są podstawą tłumaczeń na resztę języków. Zdarzenia opisywane w książkach Singera często mają miejsce w przedwojennej Warszawie. To świat mieszkających tu kiedyś Żydów. Od Singera wiemy, że na Krochmalnej były nie tylko piekarnie, ale też chasydzkie domy modlitwy (pod numerem 12 aż dwa – miński i radzymiński). Żydzi z dzielnicy północnej na miejsce odpoczynku zwykle wybierali Ogród Krasińskich, nie Saski. To była taka niepisana umowa z resztą społeczeństwa.

Raz do roku, pod koniec wakacji, przypominamy sobie, że Warszawa jest Singera. Program tegorocznej edycji festiwalu TUTAJ

*Izaak Bashevis Singer Dwór, cytat za Jacek Leociak Spojrzenia na warszawskie getto, Warszawa : Dom Spotkań z Historią, 2010. Zeszyt 6: Krochmalna, strona 32.

Szczególnie polecamy książkę Jacka Leociaka. Znajdziecie tam informacje o sześciu  warszawskich ulicach, opisujące je cytaty z literatury i plany z różnych etapów życia miasta.

foto:bloki_to_my

Przedwojenne kamienice na skrzyżowaniu Żelaznej i Krochmalnej.

Dziewczęta z Nowolipek

Budowę Osiedla za Żelazną Bramą rozpoczęto w 1965 roku. W ciągu 7 lat w Śródmieściu stanęło 19 bloków z charakterystycznymi krótkimi oknami.

Skąd w centrum Warszawy miejsce na budowę tych gigantów? Tu nigdy nie było “miejsca na budowę”. Od 1943 była dziura po zgładzonej dzielnicy.

W świadomości warszawiaków teren, na którym Niemcy zamknęli Żydów, pokrywa się z dzisiejszym Muranowem. Tymczasem Getto było dużo większe. Jego granice wielokrotnie przesuwano, ale zawsze sięgały daleko poza Muranów.mapa getta

Ogłoszenie 12 października 1940 roku zarządzenia o utworzeniu getta w Warszawie było tylko jednym z wielu etapów jego powstawania. Bardzo szybko wyodrębniony “obszar zagrożenia epidemią” wkrótce otoczono drutem kolczastym, a w końcu murem. Bramy zamknięto, a na terenie Getta przymusowo osiedlono Żydów nie tylko warszawskich, ale również tych przywiezionych tu z wielu innych miast.

O ile więc początek Getta rozpisany jest na etapy, o tyle koniec dzielnicy żydowskiej mamy zwyczaj określać bardzo precyzyjnie – co do godziny. 16 maja 1943 roku o godzinie 20:15 ss-Gruppenführer Jürgen Stroop zdetonował ładunki wybuchowe założone pod Wielką Synagogą na Tłomackiem. To był koniec powstania w Getcie. Stroop opisał to zdarzenie w raporcie sporządzonym dla Heinricha Himmlera, zatytułowanym “Dzielnica żydowska w Warszawie przestała istnieć”.

Nie wiem, czy mieszkańcy Osiedla za Żelazną Bramą, słyszą pytanie “Jak możesz?”, w reakcji na podanie własnego adresu. Mieszkańcy Muranowa dobrze wiedzą, jak to jest. Tabu musi dotyczyć gruzów, które wciąż leżą pod domami na Dzielnej, Nowolipkach, Nowolipiu. Brzemię pamięci rozkłada się nierówno między mieszkańców Śródmieścia. Zawsze spoczywa na barkach ludzi, którzy chcą je dźwigać.sztuka_zelazna

46 TON WIÓRKÓW KOKOSOWYCH

Francuska czekolada z orzechami, masa czekoladowa, banany, rodzynki, guma do żucia, włoskie szampany, kawa, kwasek cytrynowy, orzechy arachidowe.*

– To nie lista zakupów świątecznych, tylko rarytasy, które pojawiły się przed świętami w sklepach firmy „Agricoop”. Współczuję ludziom, którzy w grudniu 1988 roku załapali się już tylko na kwasek cytrynowy.

Przedsiębiorstwo Hurtu Spożywczego też ma sporo atrakcyjnych towarów. Migdały oglądaliśmy przez kilka lat jedynie w bazarowych budkach, a w tym roku pojawią się też w sklepach. 46 ton wiórków kokosowych to zapowiedź ciekawszych wypieków świątecznych. W wielu sklepach są już soki pomarańczowe i grapefruitowe w litrowych kartonach po 1100 zł.*Zrzut ekranu 2013-12-19 (godz. 12.02.07 AM)

Kiedyś typowym obrazkiem przedświątecznym były choinki stojące na balkonach. Obok choinek wisiały zające. Łatwiej było oprawić zająca, niż dostać w sklepie pasztet, no i spędzało się święta stojąc we własnej kuchni, a nie w kolejce przed sklepem.

Karpie zapewne pływają już w wannach domowych, a choinki stoją na balkonach. Kto nie kupił drzewka, może jeszcze wydać te kilka tysięcy złotych. Sprzedawcy ustawili swe samochody z zielonym towarem w kilkuset miejscach w całej Warszawie.**

Teraz też na niektórych balkonach widać choinki. Pan sprzedawca mówi, że niektórzy już kupują, chociaż młyn będzie dopiero w sobotę i niedzielę. W weekendowym wydaniu gazety na pewno za to nie będzie raportu z zaopatrzenia sklepów.

DSCN1106

*Życie Warszawy 292 (13985) piątek, 16 grudnia 1988

**Życie Warszawy 297 (13965) czwartek, 21 grudnia 1988

1:400 000

Bramy [na Umschlagplatz] już zresztą nie ma, stary mur rozwalono, budując osiedle „Inflancka”. Teraz stoją tam wysokie, szare bloki – dokładnie wzdłuż rampy kolejowej. W jednym z nich mieszka moja koleżanka Anna Strońska, mówię jej, że pod oknami, od strony kuchni, stały ostatnie wagony pociągu, bo lokomotywa była tam, gdzie topole. Strońska, która choruje na serce, blednie.

– Słuchaj – powiada – ale ja byłam zawsze dobra dla nich, oni mi krzywdy nie zrobią,     co?

– Jasne, że nie – mówię – jeszcze będą czuwali nad tobą, zobaczysz.

– Tak myślisz? – pyta Strońska i trochę się odpręża.

Więc przy porządkowaniu osiedla rozwalono stary mur, ale zaraz postawiono w tym samym miejscu kawałek nowego z białej, zdrowej cegły. Umieszczono pamiątkowe tablice i świeczniki, zawieszono zielone skrzyneczki na kwiaty, dookoła zasiano trawę, wszystko jest porządne, schludne i nowe, a na Zaduszki i Jom Kipur palą się w świecznikach świece.

Opowieść jest fragmentem rozmowy z Markiem Edelmanem. Spisała ją Hanna Kral w książce Zdążyć przed Panem Bogiem. *

Teraz dużo więcej domów stoi w tym miejscu. Nowy blok wybudowano tuż za szkołą. Zespół Szkół Licealnych i Elektronicznych ma adres Stawki 4. Kiedyś ten budynek miał adres Stawki 4/6 i co innego się w nim mieściło.

Bloki osiedla przy Inflanckiej, są otynkowane na żółto, ale stoją wciąż w tym samym miejscu, czyli dokładnie wzdłuż rampy kolejowej. Czterysta tysięcy ludzi się nami opiekuje.

Marek Edelman nie wsiadł do wagonu. Dzisiaj jest 70 rocznica wybuchu powstania w getcie warszawskim. Marek Edelman dowodził oddziałem walczącym na terenie szopu szczotkarzy – dziś w tym miejscu stoi ambasada Chińskiej Republiki Ludowej.

*Hann Krall, Zdążyć przed Panem Bogiem, Wydawnictwo Literackie, Kraków, 1977

foto:bloki_to_my