ZA PLECAMI STEP

Wysokie domy stawia się, gdy miejsca szkoda. Na małym terenie mieszka dużo ludzi. Obok siebie by się nie zmieścili, więc budują wieżowce, w których jeden człowiek mieszka nad drugim.

Wizjonerzy robią inaczej. Wbrew rozsądkowi stawiają bloki w stepie, gdzie przestrzeń jest jedynym, czego nie brakuje. Wiemy, jak nazywał się człowiek, którego pomysłem było postawienie wieżowca w samym centrum zniszczonej Warszawy. Pałac Kultury był tak wysoki, że nie tylko mieszkańcy stolicy, ale i całego kraju widzieli, że wizjoner wyznaje logikę przemocy symbolicznej, nie ekonomii przestrzeni. Projektowanie budynków może przypominać kupowanie butów na wyrost. Często jednak staje się niemożliwym do przeoczenia manifestem.

pkin-pl.grzybowski

 

 

 

 

 

Pałac Kultury, rumuńskie bloki na wsiach, sowieckie miasta w stepie. Jak tam jest? Stasiuk tam był. Objechał samochodem kawał świata. Tę część, gdzie króluje dykta, ortalion i to, co zostało po wizjonerach.

Andrzej Stasiuk WSCHÓD*:

Trzypiętrowe domy przy ulicy pochodziły pewnie z przełomu lat dwudziestych i trzydziestych i wyglądały na całkiem przyzwoity modernizm. Jednak tutaj, na Dalekim Wschodzie, opuszczenie dopadło je zaraz po wybudowaniu. Opuszczenie dalekowschodnie oraz ideologiczne, bo bardzo szybko się okazało, że modernizm musi ustąpić socrealizmowi. Tak więc wokół na tysiące kilometrów rozciągał się step, a tutaj ta architektura. To się nie mogło udać. Dlatego teraz stało złuszczone i z liszajami.

Wokół rosło zielsko i topole. Drzewa sprawiały wrażenie wynędzniałych, ale one po prostu nie miały czasu całkiem się rozwinąć w krótkim, kontynentalnym lecie. Poszliśmy dalej, w stronę peryferii, pomiędzy zwyczajne bloki. Były tak samo zrujnowane. Na dachu jednego obłaził wielki napis “MOŁOKO”. Tworzywo albo sklejka odpadły od drucianego szkieletu. wyobrażałem sobie, że na innych dachach stoją napisy “CHLEB”, “MIĘSO”, “SER”, i tak w całej Rosji, dalej na północ, w nagiej tundrze, na wiecznej zmarzlinie stoją następne: “KAWA”, “SAMOCHÓD”, “PENICYLINA”, “MYDŁO”. Wyobrażałem sobie, że w cały kraj od Moskwy po Kamczatkę powtykane są słowa wyklepane i pospawane z blachy, słowa z laminatu, z żywicy epoksydowej, ze zbrojonego szkła, z żelaznych prętów, z dykty, z betonu, z drewna, z czarnej gumy, z aluminium, z fiberglasu, z resztek, słowo za słowem, żeby ludzie mieli wszystko, żeby to mogli czytać, ponieważ świat nareszcie miał na powrót należeć do nich. Żeby mogli wymieniać wszystkie nazwy, tak jak na początku, gdy praojciec nadawał imiona wszelkiemu stworzeniu. Tak, w Czycie było “MOŁOKO” wśród peryfefyjnej zabudowy, gdzie mróz na przemian z upałem rozkruszały beton, a za plecami ostatnich domów zaczynał się step wiodący w nicość, pomiędzy kości i kurhany.

*Andrzej Stasiuk WSCHÓD, wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2014, s. 35-36.

Na zdjęciu poniżej Bijsk.

bijsk_sowieckaja