Blok 7,600 ton. Rozcięli go na pół, w osi pionowej, a części rozsunęli. Jedna z lokatorek postawiła na balkonowej balustradzie szklankę z wodą. Podczas całej operacji szklanka nie drgnęła, ani kropla się nie rozlała. Bo blok rozsuwano z ludźmi w środku. Od tamtej pory mogli sobie pomachać przez ulicę. Wolna przestrzeń w miejscu, gdzie wcześniej stał budynek właśnie w ten sposób została zagospodarowana – puszczono tędy bulwar.
Takie spektakularne dokonania inżynierii zwykle są przedstawiane i postrzegane jako triumf ludzkiej woli, myśli technicznej nad naturą. Chyba, że za decyzją stoi dyktator słynący z arbitralnych decyzji, uprzykrzających życie całego społeczeństwa – wtedy przesuwanie bloku staje się kolejną bezsensowną manifestacją władzy.
Opisane przesuwanie bloku wydarzyło się wczesną wiosną 1987 roku w Rumunii – kraju od lat poddawanemu społecznym eksperymentom i represjom. Prezydent Nicolae Ceaușescu zapisał się w pamięci jako dyktator podejmujący brzemienne w skutki decyzje, niepoparte żadnymi merytorycznymi argumentami. Systematyzacja miast i wsi, dekret 770 – przy tych zarządzeniach jeden przesunięty blok przestaje wzruszać. W sumie, jak się spojrzy na plan miasta, w którym stoi – Alba Iula – powstały bulwar tworzy całkiem zgrabną oś z zabytkowym centrum. Może więc punkt wyjścia, postawienie bloku było złym pomysłem? Przesunięcie tylko naprawiło to urbanistyczne potknięcie. A może urbanista nie miał tu nic do powiedzenia, a ojciec narodu po prostu za często zmieniał zdanie? Wystarczająco często, żeby zmienić Rumunię w trudną do zdefiniowania przestrzeń, w której przestało być wiadomo, co ma sens, a co jest go całkowicie pozbawione.
PS Pisząc ten tekst, znalazłam stronę dokumentującą dwa tysiące lat historii miasta Alba Iula – pisaną (po angielsku) przez historyków i archeologów lokalnego uniwersytetu, zawierającą bardzo dużo starych zdjęć i opowieści: http://imagini-istorie.apulum.ro/index.php?lang=en